whitesocks whitesocks
49
BLOG

Crosspromotion

whitesocks whitesocks Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 Finka to taki harcerski nożyk. A na harcerzu polegaj jak na Zawiszy. Zawisza, (zresztą Czarny, co dowodzi, że naszym przodkom political correctness nie była obca)  poległ był nad Dunajem. Rzeka ta płynie sobie przez czyściutkie kraje trzeciej rzeszy in spe i kończy swój wodny żywot szeroką deltą w nieco brudniejszej Rumunii. Rumuni swą ojczyzne zwą Romańa, a z to kolei każdemu posiadaczowi wypielegnowanego mazowieckiego wąsa przypomina popularny swego czasu przebój zupa romana. Tamdaramadam, tamdaradamdum, dum, zupa romana. 

W tym uroczym przykładzie belcanto  nie chodzi bynajmniej o Romana Polańskiego, a o pożywną miskę zupy uwarzonej pod rzymskim słońcem. Od rzemyczka do koniczka znależliśmy się zatem w stolicy Imperium Berlusconiego, a doprowadziła nas tam rzeczona Finka, nazwiskiem Lautsi. (I prosze wszystkich absolwentów anglistyki o powstrzymanie się od inglysz pronaunsjeszyn nazwiska bohaterki walki  o wolność od krzyża, bo nazwisko rzecz dana, a matki i ojca nikt z nas sobie nie wybierał.) Finka,która zamieszkała sobie w czarnosecinnych Włoszech.  

W biznesie rajdowym jest takie powiedzenie - “if you want to win, you must have a fin”: co oznacza ni mniej, ni więcej tyle, że trudne warunki atmosferyczne, z jakimi każdy fiński kierowca musi się uporać co dnia wyrabiają w tej nacji wyjatkowe zdolności wychodzenia z poślizgu na oblodzonej nawierzchni. Sami zatem widzicie, że Pani Lautsi musiała się czuć w takich Włoszech wyjątkowo podle - śniegu i lodu jak na lekarstwo, większość dzieci włosy czarne ma jak dłabeł i nikt nie przestrzega drogowych przepisów.

W dodatku, dziecko pani Lautsi zaczął prześladować krzyż. Musicie wiedzieć, że nawet w tak skorumpowanym kraju jak Włochy dzieci podlegają obowiązkowi szkolnemu. Serio. Nawet w Neapolu i Reggio di Calabria. Dziecko Pani Lautsi musiało zatem chodzić do szkoły. W szkole tej wisiał sobie krzyż. Taki z Jezuskiem. Strasznie ten krzyż i ten Jezusek panią Lautsi irytowali i przeszkadzali jej i jej dziecku w zrównoważonym rozwoju osobistym. A że Finowie i Finki są sisu (to takie słówko fińskie oznaczające wytrzymalość i siłę woli) to od Annasza do Kajfasza aż wreszcie jakiś europejski sąd czy trybunał krzyż i Jezuska rozkazał zdjąć i pani Lautsi skromne pięć tysięcy euro za moralną szkodę wypłacić.

I wszystko sie zgadza, bo w Finlandii w której kiedyś były marki jest teraz euro, takie samo jak we Włoszech gdzie kiedys były liry. A że marka to znaczek, a listów już nikt nie pisze (no chyba, że elektroniczne)   a lira to instrument  dla dziadów, tak więc idąc z czasem, postępem i zrównoważonym rozwojem obydwa te kraje na walutę sobie demokratycznie euro wybrały. Na tych pieniądzach są zresztą takie obrazki, które nijak nacjonalistycznej i opresyjnej historii kontynentu nie przypominają.            

I w tym miejscu miał być napis fin ale niestety moi drodzy, tak łatwo to się chyba nie skończy.

Następne mają być ponoć karetki - prześladowani przez opresyjne chrześcijańskie symbole żądają likwidacji krzyża i zastąpienia go symbolem kropli krwi. Niepewny jest los Krzyżowej, ale z uwagi na protesty niemieckiego MSZ ta nazwa chyba się utrzyma - w końcu to symbol masowego, siedemnastosobowego antyhitlerowskiego ruchu oporu. Google maps przebąkuje coś o usunieciu miejscowości z krzyż, kreuz, croce itepe... w nazwie, nie mówiąc już o próbach wymuszania na kościołach zakrywania krzyży niebieskimi bądź tęczowymi flagami.

Co ciekawe, uaktywnili się również prokrzyżowcy. Włoscy dziennikarze przecierali ze zdumienia oczy obserwując tysiące mieszkańców tradycyjnie lewackiej Genui wymachujących podczas licznych demonstracji flagami z krzyżem św. Andrzeja - symbolem miasta. Część prasy na półwyspie apenińskim z obrzydzeniem pisała o angielskich kibicach malujących sobie ów krzyż na spoconych łysinach, co nie przeszkodziło Anglikom i Włochom we wspólnej akcji crosscrosspromotion polegającej na publicznym noszeniu krzyża odpowiadającego wielkoscią popełnionym grzechom. Winiarze ze słoweńskiej miejscowości Vipavski Kriż przygotowali specjalny rodzaj wina dla obrońców krzyży w  szkołach  a internetowa akcja prokrzyżowych bojówek “no cross, no phone” doprowadziła do tego, że prezes Nokii drżącym głosem wszem i wobec oświadczał, iż firma nie ma nic wspólnego z odszkodowaniem pani Lautsi, i w ogóle jeśli ktoś chce to może  sobie darmowo pobrać specjalną aplikację  różańcową.

Doszło  nawet do   tego, że  Małysz, Schlierenzauer, Ahonen i  Amman zaśpiewają Jesus bleibet meine Freude na rozpoczęcie sezonu narciarskiego.

W Polsce zaś, najpopularniejszym zdjęciem przesyłanym z telefonu do telefonu,  z komputera na komputer, zdjęciem którego popularność przebiła nawet portret agenta Tomka, stało się ujęcie budynku Agory na którym światła w oknach  tworzą motyw krzyża. Ponoć w jednym z tych oświetlonych  pokoi siedziała redaktor Siedlecka, podczas pisania artykułu o tym, że można już protestować  przeciwko krzyżom w polskich szkołach. Tak twierdzą ci, co rzekomo redaktorke widzieli, ale kto ich tam wie.

W końcu krzyżyki finką wycinali na szkolnych ławkach.

whitesocks
O mnie whitesocks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości